Dla Fiestiny i Piotrusia Pana beztroskie dzieciństwo dobiegło końca. Zostały mi powierzone pod opiekę, by dowiedzieć się wszystkiego co każdy szanujący się dorosły koń wiedzieć musi.
Wyhodowana w Anka Rancho Fiestina to córka dobrze znanej bywalcom gospodarstwa łaciatej Fantazji. Najgorętszą miłością (z wzajemnością) darzy jednak swoją ciotkę. Odseparowane, obie panie nieustannie dają wyraz swojej rozpaczy ciągłym rżeniem.
Fiestinie ciężko się dziwić, że źle znosi rozłąkę ze stadem. Do tej pory rzadko bywała sama. Gdy niecałe dwa tygodnie temu spotkałyśmy się po raz pierwszy sceptycznie odnosiła się też do pomysłu łapania, który nie tylko oznaczał odseparowanie od stada, ale, co gorsza, potencjalnie wizytę kowala lub weterynarza. Po szybkim sprawdzeniu mojej osoby na okoliczność posiadania marchewek, zrobiła w tył zwrot i znikła mi z oczu na niekończących się łąkach Anka Rancho. Nadeszła pora, by kilka rzeczy się zmieniło.
Po pierwsze, łapanie ma znaczyć powrót do stada, a nie oddzielenie. Po drugie, to Fiestina będzie łapać mnie, a nie ja ją. Po trzecie wreszcie, lina, dotąd służąca raczej do przeganiania albo łapania, stanie się jej najlepszą przyjaciółką.
Następnego dnia Fiestina powędrowała na oddzielny padok. Gdy na mój widok zdecydowała się odejść, zachęciłam ją do tego. Za każdym razem, gdy szłam w jej stronę kierowałam się w stronę zadu, a gdy tylko popatrzyła w moją stronę, odwracałam się: "Nie, nie, wcale nie szłam do Ciebie!". Niedługo zdobyłam jej uwagę, a potem zaciekawienie. Minął kolejny kwadrans i to nie ja łapałam Fiestinę, ale ona goniła mnie. Gdy mnie złapała dotykając nosem ręki przyszła pora na zaprzyjaźnianie z liną (Friendly Game).
Dopóki koń nie zaakceptuje w pełni sprzętu, którym się posługujemy i nie zaufa nam w stu procentach, dalsza praca mija się celem. Gdy zobaczyłam zmianę i rozluźnienie podczas Firendly Game odprowadziłam Fiestinę do samego środka stada. W ten sposób nagrodziłam ją, a jednocześnie nie utrwaliłam niepożądanego zachowania: zdejmuję Ci kantar - uciekasz ode mnie. Tak nasz rytuał się powtarza. Codziennie pozwalam Fiestinie mnie złapać, bawię się we Friendly Game i odprowadzam ją do stada często zaczepiając o wodę ("wow, nie tylko wie gdzie jest stado, ale jeszcze potrafi znaleźć wodopój!").
Co Fiestina uwielbia? Swoją ciotkę, bieganie oraz marchewki.
Piotruś Pan zwany Poldkiem. Poznajcie Poldka. Poldek uwielbia: być pięknym, buziaki, drapanie za uszkiem, swoją pańcię oraz więcej buziaków. Poldka przeraża: wszystko. Liście, cienie, psy, kamienie, hałasy, ludzie, którzy wychodzą z niespodziewanych miejsc takich jak drzwi, oraz wszystkie inne straszne rzeczy, których świat jest pełen. Poldek przyjechał do Anka Rancho na początku maja i była to jak na razie pierwsza, jedyna i najstraszniejsza zmiana stajni w jego życiu. Teraz przechodzi intensywny kurs zapoznawania się ze światem. Mamy już nawet za sobą pierwszy teren, w którym Poldek prowadzony był z grzbietu zachowującego stoicki spokój Nika. Nie tylko przyzwyczaja się w ten sposób do nowego otoczenia i może brać przykład z doświadczonego konia, ale przyzwyczaja się również do obecności człowieka na poziomie grzbietu. Tak samo jak Fiestina Poldek lubi ruszać nogami, które jednak wymagają jeszcze nieco lepszego skoordynowania (ostatnio praktykowaliśmy przeskakiwanie beczki, która plasowała się gdzieś pomiędzy "boję się strasznych rzeczy" a "lubię ruszać nogami" i wywołała w Poldku istne wewnętrzne rozdarcie). Siedem gier Poldek ma już w małym kopytku i teraz uczy się od niego jego pani. Przede wszystkim uczy się jak być dla Poldka silnym przewódcą z planem działania na każdą okazję (szczególnie na okazję tygrysa wyskakującego z krzaków). Marchewki również Poldek lubi, gdyby były co do tego wątpliwości. |